Zielone miasto wciąż pozostaje jedynie utopią i jako takie jest niezrealizowanym projektem. Wydawać by się mogło, że okres teoretyzowania dobiegł końca i nastał czas rozwiązań praktycznych. Przeszkodą są jednak nie tyle możliwości techniczne, ile wciąż – jak się okazuje – niedostateczne przemyślenie miejsca i roli natury w mieście. Tym, co stawia największy opór konceptualizacji jest hybrydowy charakter miejskiej natury, ni to sztucznej, ni to naturalnej czy też należałoby powiedzieć: sztucznej i naturalnej zarazem. Kwestię tę dodatkowo komplikuje fakt, że nie istnieje jedna miejska natura – czym innym jest ona dla urbanisty, czym innym dla architekta, czym innym dla mieszkańca, a jeszcze czym innym dla ekologa czy artysty. Należałoby więc raczej mówić o miejskich naturach. Ich hybrydyczność oraz mnogość stanowią podstawowe wyzwanie praktyczne, estetyczne i etyczne, zarazem kryje się w nich ogromny potencjał społeczny, polityczny i ekonomiczny.